Adriana Tronina, Michał Grzybkowski 2011-07-07

Za trzy lata nikt nie będzie kupował serwerów

Za trzy lata nikt nie będzie kupował serwerów

Pisaliśmy już na łamach naszego serwisu o chmurach komputerów, które są znacznie ekonomiczniejsze i elastyczniejsze niż zwykłe stacje serwerowe. Kupowanie dedykowanych serwerów przez klientów indywidualnych oraz małe i średnie firmy nie opłaca się i nie pozwala elastycznie skalować mocy obliczeniowej przedsiębiorstwa. Przyszłość to cloud computing, czyli coraz większe chmury obliczeniowe - uważa prezes jednej z największych w Polsce firm serwerowych, Michał Grzybkowski.

Jak dużych inwestycji wymaga wybudowanie Serwerowni?
To jest biznes, który ma bardzo wysoki próg wejścia i mając do dyspozycji kwotę 100 milionów złotych, bo o takich kosztach należy mówić, wielu potencjalnych inwestorów zastanawiałoby się, czy nie wydać tej kwoty na zwykły mieszkaniowy projekt deweloperski.

Ten biznes jest przede wszystkim bardzo trudny. Datacenter to swego rodzaju bunkier informatyczny, jest to przeważnie obiekt wyizolowany od potencjalnych zagrożeń zewnętrznych, posiada wzmocnione fundamenty, ognioodporne ściany, wielostrefową, biometryczną kontrolę dostępu, własne systemy zasilania, chłodzenia, wentylacji, wczesnej detekcji pożaru i gaszenia gazowego, agregaty prądotworcze. Bardzo często serwerownie zabezpieczone co najmniej tak samo dobrze jak skarbce bankowe, jednakże w zdecydowanie większej skali. Oprócz pieniędzy potrzebna jest wiedza i ludzie, którzy doskonale znają się na tego typu usługach i mają doświadczenie, dlatego, że serwerownia od momentu uruchomienia nigdy nie może być wyłączona. Żaden klient nie zgodzi się na to, żeby jego serwery przestały działać.

Czyli taka firma teoretycznie nie może zbankrutować.
Nie słyszałem jeszcze o firmie, która prowadziłaby profesjonalne datacenter i zbankrutowała. Dlatego, że jest to biznes oparty, przynajmniej w naszym przypadku, na abonamentach. Oczywiście zwiększamy nieustannie bazę klientów, ale w niektórych przypadkach mamy przychody zagwarantowane na najbliższe pięć lat. Jeżeli ktoś w sposób rzetelny i zgodnie ze standardami wykonuje usługę świadczenie datacenter dla klientów, to na pewno znajdą się firmy, które będą za to płacić. To jednak wiąże się bardzo mocno z nieustannymi inwestycjami – obecnie budujemy drugą serwerownie w Poznaniu i trzecią w Warszawie.

Czyli można powiedzieć, że jest to bardzo opłacalny biznes?
Jest to bardzo rentowny biznes z bardzo wysokimi kosztami wejścia. Wysokiej klasy, zaawansowane technicznie i dobrze zorganizowane datacenters mogą liczyć nawet na roczny zysk rzędu kilku milionów złotych. Wszystko oczywiście zależy od portfela klientów. Nasze zyski pozwalają nam obecnie myśleć o inwestowaniu w budowę kolejnych serwerowni.

W tej chwili państwa firma dostarcza przede wszystkim usługi oparte na chmurach obliczeniowych. Może Pan opowiedzieć, jak z technicznego widzenia wygląda taka chmura? Dla większości osób brzmi to bardzo wirtualnie i trudno sobie to wyobrazić.

Nasza firma ma dwie gałęzie działalności. Zaczynaliśmy od outsourcingu infrastruktury IT, to była dzierżawa serwerów dedykowanych i całych środowisk informatycznych. Drugą, niezależną od tego gałęzią, jest właśnie cloud computing. To dość nowa gałąź naszych usług, świadczona od półtora roku. Technicznie wygląda to tak, że mamy ogromne ilości serwerów, które dzięki specjalnemu oprogramowaniu, które jest wgrane do wszystkich tych serwerów, zbierają całą moc obliczeniową tych urządzeń do jednej puli. I z tej puli, za pomocą przygotowanego przez nas oprogramowania, dla danego klienta możemy wykrajać dokładnie tyle, ile on potrzebuje. Jest to bardzo elastyczne, bo parametry tych serwerów można zmieniać praktycznie z sekundy na sekundę. To jest niemożliwe w tradycyjnym modelu usług IT. Zbiór naszej ogromnej mocy obliczeniowej dzielona jest na małe kawałki i to klienci decydują za co chcą zapłacić.

Kto korzysta z takich usług?
To jest bardzo uniwersalna usługa, dlatego że jest skalowalna. Jest mnóstwo maleńkich firm, które potrzebują jednego, dwóch serwerów na jakiś system finansowo-księgowy, albo żeby się rozliczać z handlowcami pracującymi w terenie. Cloud computing to przede wszystkim elastyczność, moc obliczeniowa dostarczana w systemie pay-as-you-go. Od klienta nie wymaga żadnych inwestycji, umożliwia wynajęcie potrzebnego serwera nawet na... godzinę - i proszę mi wierzyć, to otwiera niesamowite możliwości.

Wyobraźmy sobie na przykład małe studio graficzne które przygotowuje dla swojego klienta animacje komputerową, np. piętnastosekundową reklamę. Kiedyś aby wyprodukować animacje na poziomie bajki Toy Story (studio Pixar) potrzebne były setki drogich stacji graficznych. Dzięki cloud computingowi kilku grafików może po zakończeniu dnia pracy wynająć chmurę obliczeniowa na noc, a rano odebrać wyniki pracy serwerów na które prawdopodobnie nigdy nie mogli by sobie pozwolić... To zupełnie nowa era w informatyce. To jeden z przykładów mniejszych przedsiębiorstw, ale są też firmy, które w chmurze obliczeniowej trzymają swoje środowiska produkcyjne np. systemu SAP. To są najbardziej wymagające systemy i takich firm, według moich informacji, mamy w Beyond.pl najwięcej w Polsce, jeśli chodzi o wirtualizację systemu SAP. Skala jest bardzo różna, ponieważ wirtualizacja jest tym, czym był Internet dla połączeń telefonicznych. Nie ma znaczenia jak daleko dzwoniliśmy, liczy się fakt przyłączenia do Internetu. Tak samo bycie w chmurze powoduje, że można realizować usługi w skali mikro jak i bardzo wielkiej.

Przeniesienie się na cloud computing może dać firmom jakieś realne oszczędności?
Jeżeli firma chce uruchomić serwer u siebie w siedzibie to musi kupić ten serwer. Załóżmy, że kosztuje on około 20 tysięcy złotych. Musimy mieć także jakieś urządzenia pomocnicze, zasilanie, podtrzymanie napięcia, łącze telekomunikacyjne co miesiąc i informatyka który się tym zajmuje. Nawet gdyby ten serwer wziąć w leasing na dwa lata i płacić ratę leasingową powiedzmy 1000 zł miesięcznie to dochodzi do tego jeszcze koszt łącza internetowego i infrastruktury sieciowej, kolejne 1,5 tysiąca, koszt obsługi przez informatyka, prądu, ochrony serwisy itd. To daje powiedzmy około 5 tys. zł na miesiąc. Poza tym firma nie może szybko i tanio tego serwera rozbudować. To samo zrobione w chmurze może się okazać, że będzie miesięcznie kosztowało nawet jedną dziesiątą tej ceny. Jeżeli chodzi o korzyści ekonomiczne to są one tak znaczne, że większość nawet bardzo wymagających środowisk informatycznych dużych klientów musi zmierzyć się z decyzją czy przenieść się do chmury czy nie.

Z państwa usług korzystają naprawdę duże firmy. Kto zdecydował się na przejście na model chmury?
Na przykład duże towarzystwo ubezpieczeniowe, dwie ogromne firmy produkcyjne z branży meblarskiej, bardzo duża sieć marketów spożywczych, duży portal rozrywkowy - przykłady można mnożyć.

Rozumiem, że w chmurze znajdują się również ich wewnętrzne systemy.
Oczywiście w chmurze można mieć stronę WWW firmy, ale to jest bardzo proste zastosowania. My mówimy o bardzo skomplikowanych rozwiązaniach, gdzie tacy klienci mają w swojej chmurze kilkadziesiąt wirtualnych serwerów, którymi na bieżąco zarządzając, zmieniając konfigurację, czasem kilka razy dziennie, np. w zależności od kampanii reklamowej w telewizji, która przykładowo powoduje wzrost ruchu na ich call center.

Dużo słyszeliśmy o atakach na Sony. Jak w Polsce wygląda problem z hakerami? Czy serwery polskich gigantów sieci są na nie dobrze przygotowane?
Znam konsekwencje ataku na Sony, nie znam jednak dokładnego przebiegu tego zdarzenia. Osobiście uważam, że zawsze jest to wyścig z czasem. Tak zwani hakerzy nie tworzą dziur w systemach - ktoś je odkrywa i ktoś je próbuje później w nielegalny sposób wykorzystać. Jeżeli administratorzy systemów lub sieci zareagują szybciej niż hakerzy - systemy są bezpieczne. Najważniejsi są ludzie - być może koncern Sony o tym zapomniał? Nie wiem - zapewne niebawem przeczytamy o tym niejedną książkę, która udzieli nam podpowiedzi.

A jak wygląda zabezpieczenie serwerów cloud computingowych?
Z punktu widzenia zabezpieczeń, wymagania są dokładnie takie same jak w przypadku tradycyjnych serwerów. Dlatego, że te serwery w taki sam sposób są przyłączone do Internetu i w taki sam sposób realizują takie same zadania, jakby były na fizycznych maszynach zainstalowane. Mamy najwyższe standardy dotyczące kontrolowania dostępu, ciągłości działania, nadzorowania ruchu.

Dam taki przykład - koncern Sony został zaatakowany nie realizując usług w modelu cloud computing - była to ich prywatna infrastruktura wewnątrz firmy. Co pokazuje, że to nie ma żadnego znaczenia; model przetwarzania danych przez przedsiębiorstwa, wymogi standardów bezpieczeństwa są identyczne.

Załóżmy, że mam małą firmę i chciałabym wykupić miejsce dla swojej strony internetowej w chmurze. Czy z punktu widzenia małych przedsiębiorców to się bardziej opłaca? Czy nie ma żadnej różnicy?
Różnica jest ogromna. Pieniądze najbardziej liczą właśnie mali przedsiębiorcy. Myślę, że jest to rozwiązanie idealne dla startupów, dla małych firm. Tacy klienci mając możliwość pracy w chmurze, mogą sobie doregulowywać nawet kilka razy w ciągu tygodnia wielkość tych serwerów i w ten sposób kontrolować swoje koszty. Wielu przedsiębiorców zakłada dynamiczny rozwój i zakłada bardzo duże rezerwy. A jeśli nowi klienci do nich nie przyjdą, ten fizyczny serwer się amortyzuje, a nadal kosztuje tyle samo. A w przypadku Cloud computingu można zacząć z mikroserwerem, który na przykład trochę powiększymy, kiedy po kilku dniach pojawią się pierwsi klienci. Nie płacimy za to, za co płaci się w tradycyjnym modelu, czyli za utrzymywanie stałych rezerw mocy obliczeniowej, które naprawdę są niewykorzystywane.

A jak wygląda z Pańskiego punktu widzenia zarządzanie taką firmą?
Tak długo jak mamy dobry kontakt z klientami i słuchamy tego, co oni chcą zrobić, tak długo staramy się odpowiadać nasza ofertą na ich potrzeby. Ale oprócz tego są inne działania. Tydzień temu wróciliśmy z zespołem siedmiu osób, który zajmuje się Cloud computingiem z największej konferencji Cloud Expo w Nowym Jorku, aby spotkać się z twórcami oprogramowania, sprzętu, posłuchać co się będzie działo na rynku przez najbliższe pół roku. Efekty tych działań już są, bo zamówiliśmy specjalistyczne urządzenia do testów, które w znaczny sposób przyśpieszą naszą chmurę. Także z jednej strony słuchanie klientów, a z drugiej bycie blisko tego, co się w tej branży dzieje.

Więc w jakim, według Pana, kierunku zmierza branża i rynek serwerów?
Sytuacja jest taka, że być może już za trzy lata, nikt nie będzie kupował serwerów w kartonach. Producenci i dystrybutorzy serwerów mają wielki orzech do zgryzienia, bo z milionów, liczba ich klientów na świecie stopnieje do, powiedzmy, stu – pięciuset. I to będą właśnie dostawcy rozwiązań chmurowych. Bo te serwery to my musimy kupować jako serwerownie i firmy Cloud computingowe. W związku z tym producenci będą robić jeszcze bardziej specjalistyczne urządzenia niż teraz. Dla mnie rynek serwerów już w tej chwili praktycznie nie istnieje. Widzę to po naszych zakupach. Kupujemy już właściwie tylko serwery po clouda.



Adriana Tronina, Michał Grzybkowski
Na podstawie: money.pl

Zapraszamy do skomentowania artykułu

Treść opini 
Popis 

Pozostałe artykuły z tej kategorii