Prototyp mobilnego robota inspekcyjnego, przeznaczonego do penetrowania rejonów kopalń, zagrożonych np. wybuchem metanu, opracowali konstruktorzy z Instytutu Technik Innowacyjnych Emag w Katowicach. To pierwsze takie urządzenie na świecie.
Dzięki robotowi, nad którym prace trwały 2,5 roku, możliwa będzie zdalna ocena panujących w podziemnych wyrobiskach warunków. Robot mierzy stężenia metanu, tlenu, tlenku i dwutlenku węgla, a także temperaturę i wilgotność. Przekazuje też do stacji operatora obraz stanu wyrobisk.
"Listopadowa katastrofa górnicza w Nowej Zelandii, kiedy zasypanych zostało 29 górników, dowiodła, jak bardzo potrzebne są w górnictwie takie roboty. Potwierdziła też, że dotąd żaden kraj nie dysponował takim urządzeniem" - powiedział 9 grudnia koordynator projektu, dr inż. Leszek Kasprzyczak z Emagu.
Podczas akcji w nowozelandzkiej kopalni zastosowano robota wojskowego, który jednak nie sprawdził się w trudnych, podziemnych warunkach. Wysłano kolejnego, ale później doszło do kolejnego wybuchu. Zdaniem dr. Kasprzyczaka, ten przykład pokazuje, że specjalne roboty górnicze są niezbędne - także w polskim górnictwie.
Na podstawie pomiarów dokonanych przez skonstruowanego na Śląsku robota można szybciej i trafniej ocenić panujące w wyrobisku warunki i podjąć decyzje o dalszych czynnościach związanych z odizolowanym (np. z powodu zagrożenia pożarowego czy metanowego) wyrobiskiem.
"Ratownicy będą w mniejszym stopniu narażeni na niebezpieczeństwa związane z wkraczaniem do strefy zagrożonej, kopalnie będą również mogły szybciej podjąć dalszą eksploatację" - tłumaczy dr Kasprzyczak.
Powstanie Górniczego Mobilnego Robota Inspekcyjnego GMRI to efekt projektu rozwojowego. Emag realizował ten projekt przy współpracy z Przemysłowym Instytutem Automatyki i Pomiarów z Warszawy, który opracował głównie część mechaniczną robota - korpus i napędy. Warte ok. 3,5 mln zł przedsięwzięcie sfinansowało Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
Prace nad prototypem zostały już zakończone, teraz trwają starania o pieniądze na stworzenie wersji komercyjnych. Są nimi zainteresowane ośrodki ratownictwa górniczego. Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego w Bytomiu testowała już robota 726 m pod ziemią w bytomskiej kopalni Bobrek-Centrum.
Wniosek o kontynuowanie prac w ramach nowego projektu, aby takie roboty mogły realnie rozpocząć pracę w kopalniach, ma zostać złożony w przyszłym roku. Biorąc pod uwagę terminy konkursów oraz oceny wniosków, prace mogłyby rozpocząć się mniej więcej za rok. Zgodnie z zasadami, ze środków publicznych (np. NCBiR) można sfinansować do 70 proc. kosztów, pozostałą część muszą wyłożyć przedsiębiorcy zainteresowani wdrożeniem projektu.
Robot napędzany jest pneumatycznie - azotem z butli umieszczonej na platformie. Steruje nim operator, używając joysticka oraz specjalnie stworzonego oprogramowania. Sygnały wizyjne, sterujące i pomiarowe transmitowane są przewodami. Urządzenie zostało tak zaprojektowane i wykonane, by mogło bezpiecznie pracować w strefach zagrożonych wybuchem metanu i pyłu węglowego pod ziemią.
Specjaliści z Emagu przewidują, że w przyszłości w górnictwie mogą sprawdzić się nie tylko roboty pomiarowo-monitorujące, jak skonstruowany właśnie prototyp, ale także ratownicze - wyposażone w tzw. manipulator, dzięki któremu będą w stanie wykonywać określone czynności w wyrobiskach, np. podczas akcji ratunkowych.